środa, 23 lutego 2011

Kuulll czyt. school...




   Stteping Stone ...centrum rozwoju dziecka, prowadzone przez Brothers of Charity ( http://www.brothersofcharity.ie/galway/stepping_stone.php ). Tu własnie Wiktorek uczęszcza od wtorku do piątku w godz. 9:30-13:30. W dniu gdy został przyjęty do tej cudownej szkoły nasze życie się zmieniło. Pod koniec listopada zaczął uczęszczać do Stepping Stone, zaczynając od godziny dziennie, teraz już chodzi 4. Od tamtej pory nabył dużo umiejętności, które wcześniej były dla nas abstrakcją. Na dzień dzisiejszy umie już sam jeść łyżeczka, ubrać buty, spodnie i bluzkę. Wszystko to dzięki Valerie i Ann,( zgodziły się pozować do zdjęcia) które widzicie powyżej. Te dwie przemiłe panie pracują z moim synkiem cztery dni w tygodniu, dzięki ich cierpliwości i doświadczeniu, z Wiktorkiem posuwamy się w rozwoju do przodu. Z tygodnia na tydzień widzę postępy. Oby tak dalej :)


8.
"Pomagaj mi w nawiązywaniu kontaktów społecznych.

   Może się wydawać, że nie chcę się bawić z innymi dziećmi na placu zabaw. W rzeczywistości czasami nie wiem, w jaki sposób rozpocząć rozmowę lub podjąć zabawę. Jeżeli zachęcisz inne dzieci, by zaprosiły mnie do gry w piłkę nożną lub koszykówkę, będę zachwycony.

   Najlepiej sobie radzę z zabawkami, które mają przejrzystą strukturę-początek i zakończenie.

   Nie potrafię rozpoznawać wyrazu twarzy innych osób, mowy ich ciała oraz emocji. Potrzebuję pomocy, bym nauczył się reagować w sytuacjach społecznych.

   Na przykład, kiedy Ela spadnie ze zjeżdżalni, wybucham śmiechem. Zachowuję się tak nie dlatego, że śmieszy mnie ten przykry wypadek, lecz dlatego, że nie znam właściwego zachowania.

   Naucz mnie tego, żebym zapytał: "Czy nic ci się nie stało?". "
/fragment książki Ellen Notbohm "10 rzeczy. o których chciałoby ci powiedzieć dziecko z Autyzmem" z angielskiego przełożył Paweł Karpowicz./


   Ostatnie dwa dni...poranki tragiczne. Wczoraj pojechaliśmy do szkoły, okazało się, że zamknięta, wyrzuciłam dobrą rozpiskę z datami zamknięcia zostawiłam złą. Wiktor w ryk pod szkołą bo jak to zajeżdżamy a on nie wysiada, więc powiedziałam, że za to pojedziemy do "Go Bananas"(kryty plac zabaw). Dojechaliśmy na miejsce, szlag...otwarte od 11 a dopiero 10 i znowu płacz bo nie wysiadamy. Kolejna próba jedziemy do sklepu po gofry, znowu radość. I kolejny zonk pod sklepem zauważam brak portfela, i znowu płacz. jedziemy do domu po drodze mijamy przedszkole i znowu płacz bo Wiktorek chce do "dikuul". W domku szybki plan spacyfikowania Wiktora i o dziwo zadziałał i to z jakim cudownym skutkiem :). Zniosłam z góry farmę ze zwierzątkami. Stara zabawka jak świat, ale nie widziana co najmniej od pól roku. Synek tak sie nią zaaferował,że aż dokonał rzeczy niemożliwych... oddal Zuzi cały koszyk swoich samochodów aby tylko nie przeszkadzała mu w zabawie!!! ODDAŁ SWOJE SAMOCHODY! Toż to jakiś wielki ewenement, dotychczas każde zbliżenie się Zuzki do nich kończyło się wielką aferą tym razem sam je dobrowolnie oddal. Szczęki nie mogłam pozbierać z podłogi prze dobre kilka minut. Byłam bardzo dumna.
  Dzisiaj za to mieliśmy wypadek samochodowy jak wiozłam Wiktorka do szkoły. Niestety z mojej winy ale na szczęście nikomu nic się nie stało, nie wliczając mojego kochanego samochodu, który chyba już nie zostanie naprawiony ale o tym dowiem się jutro. Ale kolejny milowy krok, którym mogę się pochwalić...już prawie, prawie Wiktor zasypia sam :). Stoję już po za jego sypialnią zaraz za drzwiami, tylko jak zawoła "mama" to muszę się zaraz pojawić i kładzie się z powrotem i tak kilka razy i już śpi. Program zasypiania zaczęliśmy przed świętami w grudniu. Nie mogłam go uspać inaczej jak tylko leżąc z nim w łóżku tuląc do siebie a na dzień dzisiejszy stoję za drzwiami!!!! Kolejny krok jeszcze przed nami aby nie przychodził w nocy do naszego łóżka, ale to już na wiosnę jak się ciepło na dworze zrobi, a  i tak już jestem wniebowzięta z postępów mojego synka :). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz