niedziela, 13 lutego 2011

Auta...


  Kolejna fascynacja mojego synka. Na początku odkrył koła...reszta samochodu mogła nie istnieć. Godzinne obserwowanie kręcących się kół, jeżdżenie w przód i tył samochodzikiem na krótkim odcinku, z twarzą nie dalej jak 5cm aby nie stracić ani chwili. To była najczęstsza zabawa Wiktorka. Do tej pory koła go kręcą, ale już wie jak można inaczej bawić się autkami, po za obserwowaniem kół i ustawianiem ich w rzędzie. Wczoraj zauważyłam jak się bawił małym granatowym samochodem, który miał kolor zbliżony do mojego. Wyjeżdżał z jednego punktu dywanu mówiąc "Bye home" a jak dojeżdżał do drugiego punktu mówił "Hello school", a za chwilę się z nią żegnał i witał się z domem. Przyznam bez bicia, że bardzo mnie to rozczuliło.

Pora na fragment książki Ellen Notbohm "10 rzeczy o których chciałoby Ci powiedzieć dziecko z Autyzmem" (tłum.Paweł Karpowicz )

3.
"Pamiętaj, aby dostrzegać różnicę między tym, czego nie chcę, a tym, czego nie mogę( nie potrafię).

   To nieprawda, że nie słucham poleceń. Ja po prostu nie potrafię zrozumieć, o co ci chodzi. Kiedy wołasz do mnie z drugiego pokoju, wówczas słyszę: "&^%$#, Piotrek.!@*&^%$".

   Zamiast wołać, podejdź i zwróć się do mnie prostymi słowami: "Piotrek, proszę, żebyś położył książkę na stoliku. Jest czas na zjedzenie obiadu".

   Dzięki temu zrozumiem, czego ode mnie oczekujesz i co ma się za chwilę zdarzyć. W tej sytuacji o wiele łatwiej mi będzie spełnić twoją prośbę."



Weekend minął. Pominąwszy fakt, że przez dwa dni nie mieliśmy ogrzewania, było całkiem znośnie. Tylko przez jeden dzień moja cierpliwość została wystawiona na ciężką próbę. Sobota minęła spokojnie nawet nie wiem kiedy zleciała, Wiktorek ładnie się bawił i obyło się bez nieporozumień.Wszystko poszło sprawnie. Za to niedziela ciągnęła się koszmarnie. Na palcach jednej ręki mogę wyliczyć ile razy Wiktor nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Od rana krzyki. piski, warczenia, zawodzenia przerywane jakimiś melodiami, rzadziej słowami. Do tej pory mi wszystko brzęczy w uszach. No i do tego wszystko było na nie i nie tak jak powinno. Nie tą zabawką Daisy się bawi, za blisko Zuzia przejeżdża w chodziku, błagalne proszenia o ręcznik gdy tylko coś miało kontakt z jego skórą. Wiem, że takie zachowania spowodowane są przez zaburzoną percepcję zmysłową. Jak mi tłumaczono, krzycząc czy wydając dźwięki wywołuje wibracje, które dostarczają bodźców mu potrzebnych. Co nie zmienia faktu, że takie dni są strasznie męczące i nie mam na myśli tylko mnie ale i Wiktorka, skoro nie chciał na dobranoc obejrzeć do końca swojej ulubionej bajki, tylko poprosił, że chce "do kuka" czyt. "do łóżka", to znaczy, że na prawdę był zmęczony dzisiejszym dniem. Zasnął po pierwszym wykonaniu "Był sobie król..." mam tylko nadzieję , że jutro wstanie w lepszym humorze :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz